Pierwszy maja Tokio; dom Nijimury Shuuzou
Ze snu wyrwał go alarm czarnego elektronicznego budzika zaraz po masturbacji postawionego na kasztanowej szafce nocnej obok dużego dwuosobowego łóżka. Chcąc
uciszyć irytujące urządzenie, zaczął wymachiwać ręką na oślep, zrzucając na
podłogę puste opakowanie po paluszkach i tęczową frotkę. Odetchnął z ulgą, kiedy
trafił na guzik, a urządzenie przestało grać irytującą melodię.
Kręcąc się dziesięć minut na łóżku, Shuuzou cicho
przeklinał "diabelskie urządzenie". Czując, że drugi raz nie zaśnie,
zrezygnowany usiadł na materacu, wzdychając. Spojrzawszy na budzik, odrzucił
kołdrę i wstał, deptając kartonowe pudełko.
- Zajebisty początek dnia - mruknął, przecierając
dużą dłonią oczy i twarz. Jednym sprawnym ruchem wolnej ręki odsunął zasłony, a
do dużego pokoju wpadło blade światło wschodzącego słońca. Zabierając pierwsze
lepsze wyprane ciuchy, Nijimura poszedł do łazienki.
Jakoś niespecjalnie widziało mu się biegać po
alejkach parków o piątej czterdzieści rano w październiku, ale chcąc trzymać
formę - a na siłownię go nie ciągnęło - musiał zdobyć się na poświęcenia. Przynajmniej
te półtoragodzinne przebieżki były jego odskocznią od nudnej rzeczywistości.
Zszedł do kuchni i wyciągnął szybko mleko z
lodówki. Wypiwszy ostatnie sześć łyków napoju z plastikowego opakowania, popatrzył
na całe pomieszczenie. Shuuzou nie lubił mieć bałaganu w domu, więc nic
dziwnego, że kuchnia aż lśniła czystością.
Przechodząc do korytarza, potknął się o kota,
którego zostawiła młodsza siostra na
przechowanie, dopóki nie wróci z Anglii do Japonii. Zwierzę prychnęło, a jasna
sierść na skórze stanęła dęba. Nijimura przewrócił oczami, ignorując
wzburzonego futrzaka. Ubrany w pierwsze lepsze dresy, białą luźną bokserkę i
rozpinaną ciemną bluzę, włożył telefon do kieszeni i założywszy granatowe
adidasy, wyszedł z domu.
Kiedy upewnił się, że drzwi są zamknięte na
klucz, włożył do uszu słuchawki i pobiegł przed siebie, cicho nucąc pod nosem
piosenkę.
Zimne powietrze sprawiło, że momentalnie się
obudził, a delikatny wiatr targał jego czarne lekko przydługie włosy. Nie
wiedział, która była godzina. Przypuszczał, że minęło przynajmniej piętnaście
minut od opuszczenia przez niego ciepłego domu. Chociaż było wcześnie, po
ulicach Tokio jeździło już dość sporo samochodów - tak, jakby to miasto nigdy
nie spało.
Niewysokie drzewka wiśni zakwitły na
różnokolorowe kwiatki - niektóre były ciemnoróżowe, inne zaś jaśniejsze. Ich
przyjemna woń odprężała, a intensywna zieleń trawy rozbudzała. Kelner lubił
tędy biegać.
Pogrążony w myślach Nijimura nie zauważył, że z
naprzeciwka nadbiega inna osoba, również tak samo zamyślona jak on. Nic więc
dziwnego, że parę sekund później zderzył się z nią, o mało nie tracąc
równowagi.
Zareagował instynktownie, przyciągając do torsu o
wiele drobniejsze od niego ciało. Wyciągnął wolną dłonią słuchawki z uszu,
przenosząc spojrzenie szarych oczu na nieznajomego, który okazał się być kobietą
- i to wcale nie taką nieznajomą.
Fioletowe oczy brunetki patrzyły na niego.
Kobieta oddychała szybko i nierównomiernie tak jak kelner. Nijimura był zbity z
tropu; niby ten świat taki wielki, a co chwila spotyka jakąś znajomą twarz.
- Przepraszam pana bardzo. - Kiedy jej oddech się
unormował, Nijimura usłyszał przyjemny głos brunetki, którą zaledwie dwa
tygodnie temu oblał w kawiarni trzema filiżankami kawy. Drgnął, odsuwając się
od speszonej całą tą sytuacją dziewczyny, nie spuszczając z niej swojego
wzroku. - Zagapiłam się.
- Nic się nie stało - odpowiedział szybko,
drapiąc palcem wskazującym policzek. - To też moja wina, zamyśliłem się.
Hanae uśmiechnęła się przepraszająco, poprawiając
kucyka na czubku głowy. Zapadła między nimi niezręczna cisza.
Shuuzou zlustrował ją wzrokiem - zwykłe czarne
dresy i tego samego koloru rozpinana bluza, fioletowa luźna koszulka i zwykłe
szare buty do biegania. W ubraniu brunetki nie było nic ciekawego.
Ale i tak mimowolnie się zaczerwienił.
- Przepraszam, czy na pewno nic panu nie jest? -
zapytała Hanae, zauważywszy jego czerwone policzki. Podchodząc do mężczyzny,
posłała mu zatroskane spojrzenie, które szatyn od razu wyłapał.
- Nie, spokojnie. - Pokiwał gwałtownie głową,
wzdychając. - Czuję się świetnie, czego chyba nie można powiedzieć o pani.
Nabiła sobie pani siniaka na dłoni. - Wskazał na obrażenie kobiety.
Wydawało mu się przez chwilę, że Hanae zbladła.
Szybko odtrącił od siebie tę myśl, być może tylko mu się przewidziało.
- Ach, to - powiedziała, przyglądając się
zabarwionej na ciemny fiolet skórze i wzruszając ramionami. - To nie pana wina,
spokojnie. Jestem dość niezdarna, musiałam go sobie nabić w domu.
- Niezdara? - mruknął Nijimura, zaśmiawszy się
krótko. Zaplótł ręce na klatce piersiowej patrząc z góry na twarz kobiety. -
Wpadamy na siebie już drugi raz, tylko tym razem skończyło się to mniej...
Tragicznie?
- Prawda - odparła Hanae, rozmasowując sobie kark
z zażenowania, przenosząc ciężar ciała z prawej nogi na lewą. - Ślady po
poparzeniach jeszcze długo nie zejdą, ale mówi się trudno. Chwilowo nie
pracuję, więc nie muszę się tym przejmować.
Nijimura włożył dłoń do kieszeni, kiedy między
nimi znowu zapadła nieprzyjemna cisza. Hanae zaczęła szurać butem po ziemi,
zaplatając ręce za plecami. Kiedy dostrzegła pod swoim nosem dłoń mężczyzny,
popatrzyła zaciekawiona na twarz Shuuzou, delikatnie prostując plecy.
Kelner uciekł wzrokiem na najbliższe drzewo,
drapiąc się palcem wskazującym drugiej ręki po policzku.
- Może przejdziemy na ty? - zaproponował,
spoglądając kątem oka na Shinozaki. - Mówienie sobie per "pan"
i "pani" jest trochę sztywne, nie uważasz?
- Prawda - odparła brunetka, uśmiechając się i
ściskając lekko dłoń kelnera. - Shinozaki Hanae.
- Nijimura Shuuzou. - Odwzajemnił uścisk
koleżanki również posyłając w jej stronę delikatny uśmiech. - To może... Czym
się zajmujesz?
Zaśmiała się.
- Od razu z grubej rury?
- Nic innego nie wpadło mi do głowy - westchnął.
- Jestem fotomodelką.
- Czemu akurat taki kierunek?
- Jakoś tak wyszło. - Wzruszyła ramionami,
opierając dłonie na biodrach. - Znajomi parę razy proponowali mi sesję, więc
spróbowałam i zobaczyłam, z czym się to je i tak zostałam w tej branży. Aż nie
wierzę, że mi się udało.
- Znałem w gimnazjum takiego jednego, co szalało
za nim trzy czwarte gimnazjalistek. - Przewrócił oczami. - Też bawił się w
fotomodela.
- No przepraszam pana, panie Nijimura - powiedziała
Hanae, szturchając lekko mężczyznę w ramię. - Ja się nie bawię, tylko pracuję!
Shuuzou uniósł ręce w geście obronnym,
uśmiechając się w stronę Shinozaki. Chcąc nie chcąc, kobieta odwzajemniła gest.
- Tylko niech się koleżanka nie denerwuje, bo
złość piękności szkodzi. - Hanae poprawiła kucyka opuszczając delikatnie głowę,
żeby ukryć zaczerwienienie na policzkach. Shuuzou wystawił w jej stronę rękę
zgiętą w łokciu. Brunetka popatrzyła na niego trochę zdezorientowana. - Może
mały spacer, mademoiselle?
Hanae poczuła, że ponownie zaczyna się
czerwienić, więc szybko chwyciła mężczyznę pod ramię i ukryła twarz we włosach.
Nijimura uśmiechnął się zwycięsko, bowiem nie umknął mu widok rumieńców na
twarzy towarzyszki.
- Nie śmiałabym odmówić - szepnęła, mimowolnie
ściskając mocniej rękę Nijimury. Poczuła delikatne ukłucie w podbrzuszu, jednak
po chwili kompletnie o nim zapomniała, skupiając całą uwagę na towarzyszu.
- Zagrajmy w dwadzieścia pytań. Co ty na to? -
zaproponował Shuuzou, dostosowując się do tempa Shinozaki.
- Mnie pasuje - zaśmiała się, kładąc wolną dłoń
na umięśnionym ramieniu kolegi. Twarde,
pomyślała, patrząc przed siebie. - Kto pierwszy?
- Kobiety mają pierwszeństwo, mademoiselle.
- W takim razie... - zamyśliła się, wzdychając. -
Masz rodzeństwo?
Szli w akompaniamencie śpiewu ptaków, własnych
kroków i jeżdżących ulicą samochodów. Co chwilę zerkali ukradkiem w swoją
stronę, uśmiechając się przy tym delikatnie. Wdychali przyjemną woń kwitnących
kwiatów wiśni uważając, żeby się przypadkiem nimi nie zaćpać. (o lel, co ja
piszę :v)
- Młodszego brata i młodszą siostrę. Ta to ma
upierdliwego kota - westchnął, zapominając o kulturze słowa wobec kobiet.
- Och, upierdliwego? - Hanae buchnęła tak głośnym
i dźwięcznym śmiechem, że Nijimura potrzebował parę sekund nim dotarło do
niego, że się zapomniał i zaczął gadać jak facet z facetem.
- O-och, wybacz. Zapomniałem się. Poczułem się
przy tobie tak swobodnie, jakbym gadał z facetem. - Rozmasował sobie kark z
zażenowania, czując wypieki na policzkach i spoglądając kątem oka na niższą od
siebie dziewczynę.
- Ależ nie masz za co przepraszać, Nijimura. -
Brunetka poklepała go po ramieniu, nie przestając się uśmiechać. - To chyba
dobrze, że czujesz się przy mnie swobodnie, prawda? Przynajmniej poznam cię lepiej,
a chyba o to nam chodzi, czyż nie?
- No tak... - Mruknął, wzdychając. - Moja kolej.
Jaką lubisz muzykę?
Na chwilę zapadła pomiędzy nimi cisza, zagłuszana
jedynie przez odgłos kroków.
- Nie mam jakiegoś ulubionego gatunku, lubię wszystko
co mi wpadnie w ucho. Nie przepadam za ciężkim metalem.
- Coś czułem, że tak powiesz - zaśmiał się,
przyśpieszając lekko tempo.
- Och, no widzisz - odpowiedziała, spoglądając
ukradkiem na twarz mężczyzny - Gdzie chodziłeś do liceum i gimnazjum?
- Cwana jesteś - rzucił Shuuzou, patrząc na
profil Hanae. Ta z szerokim uśmiechem odwróciła głowę w jego stronę, patrząc
Nijimurze w oczy.
- Miło mi.
Nijimura uniósł jedną brew, a jego twarz
przyozdobił zawadiacki uśmiech.
- I jak ci mężczyźni mają wytrzymać z wami,
kobietami?
- Hmmm - mruknęła Shinozaki, przekrzywiając
delikatnie głowę. - Muszą mieć jakiś sposób.
- Ja tam nie wiem, nie mam kobiety - odpowiedział
szybko Shuuzou, wzruszając ramionami i odwracając głowę w przeciwną stronę.
Hanae zaśmiała się, przysuwając bliżej ciepłego
ciała szatyna. Zarówno dziewczynę jak i Nijimurę przeszył delikatny dreszcz.
- Nie chcesz się wiązać?
- Jestem wybredny. Trudno o ciekawą i fajną
dziewczynę - westchnął, ciągnąc Shinozaki w inną alejkę parku.
Zaśmiała się w duchu, zakładając sobie za ucho
kosmyk włosa. Coś czuła, że kelner nie będzie zajęty i nie pomyliła się - taka
okazja może jej się drugi raz nie trafić. Przestała dbać o to, że ma
narzeczonego, kiedy ten zdradził ją któryś już raz z kolei.
Zamyśliła się.
Czemu ona nie mogłaby spróbować?
- Mężczyźni mają swoje potrzeby. Załatwiasz je..
Eee... No wiesz, tam... - zaczęła się jąkać, a czując, że cała się czerwieni,
opuściła głowę.
- U prostytutek? Nie - zaśmiał się. - Taka jesteś
odważna, a jak przychodzi co do czego, to nie umiesz się wysłowić?
Bo to krępujące, pomyślała, wzruszając ramionami.
- Ja tak mam. - Posłała mu jeden ze swoich
najładniejszych uśmiechów, przez co mężczyzna poczuł przebiegający po jego
ciele prąd.
Zaczyna cię pociągać, Nijimura. Ogarnij się, warknął na siebie w myślach, odwracając wzrok na najbliższe drzewo.
Usłyszał wibracje. Zarówno kobieta jak i Shuuzou
przystanęli, mierząc się spojrzeniami.
- To chyba mój - odparła Shinozaki, wyciągając z
kieszeni spodni telefon dotykowy. Po przeczytaniu imienia na wyświetlaczu
zmarszczyła delikatnie brwi. - Przepraszam na chwilę, muszę odebrać.
- Okej, poczekam - rzucił. Kiedy brunetka puściła
jego ramię, odruchowo włożył obie dłonie do kieszeni bluzy; trochę mu zmarzły
palce, powinien się zbierać do domu. Przełożył ciężar z jednej nogi na nogę,
gdy Hanae odebrała połączenie.
- Słucham? - powiedziała, opierając dłoń o
biodro. Shuuzou skinieniem głowy wskazał jej na ławkę obok nich, a ta tylko
pokiwała głową. - Co on znowu zrobił?
Usiadł. Obserwował wszystko dookoła; spieszących
się do prac mężczyzn i kobiety, uczniów zmierzających do szkół. Spoglądał na
szare niebo metropolii i uświadomił sobie, że zazwyczaj było bardziej
zanieczyszczone niż teraz. Kiedy ponownie spojrzał w stronę intrygującej go
dziewczyny, zmarszczył brwi. Hanae była naturalnie blada, ale teraz wyglądała
jak śmierć; jej skóra była praktycznie biała.
- Zamkniecie go, Aomine? - zapytała rozmówcę,
spoglądając nerwowo na Nijimurę. Głos kobiety zadrżał, a sama jego właścicielka
wzdrygnęła się nieznacznie, słuchając z uwagą osobę po drugiej stronie
połączenia.
Shuuzou wyprostował się jak struna. Aomine? As Pokolenia
Cudów jest znajomym Shinozaki?
I kogo dziewczyna się tak bała?
- Ale... - Zacisnęła usta, spuszczając głowę. – Och,
łatwo ci mówić! To wszystko nie jest takie proste... - wyszeptała, przymykając
oczy i opierając dłoń na biodrze. - Tak, wiem... Aomine... - westchnęła,
przenosząc ciężar całego ciała na lewą nogę.
Cisza. Nijimura wpatrywał się w Hanae, próbując
sam odpowiedzieć sobie na nurtujące go pytania.
Ona na pewno jest zajęta, nawet nie startuj, pomyślał, splatając ze sobą smukłe palce dłoni. Co ją tak
zdenerwowało? Kłopoty?
- Dobrze. Dziękuję za informacje, Aomine. Do
zobaczenia.
Odkładając telefon do kieszeni, brunetka
popatrzyła przepraszającym wzrokiem na Nijimurę. Podeszła do niego powoli o
mało nie potykając się o własne stopy. Shuuzou zadarł lekko głowę do góry,
patrząc w piękne ametystowe oczy kobiety.
- Stało się coś? - zapytał, wstając. Teraz to
dziewczyna zadarła głowę, by spojrzeć na twarz mężczyzny. - Strasznie zbladłaś,
Shinozaki.
- Muszę cię przeprosić. Mam bardzo pilną sprawę
do załatwienia - odparła łamiącym się głosem, uciekając wzrokiem od spojrzenia
szarych oczu Nijimury.
- Pomóc ci w czymś? - zapytał z grzeczności, nie
wiedząc za bardzo, jak powinien się w
tej sytuacji zachować. Potarł dłonią kark.
- Nie trzeba, ale doceniam twój gest - odparła,
kłaniając się lekko.
- Kłopoty, co? - Oparł dłonie na biodrach,
przekręcając głowę w swoją lewą stronę.
- I to jakie - westchnęła dziewczyna, przymykając
oczy.
- Spotkamy się dzisiaj w „Bajce”?- zapytała, rozluźniając się
trochę.
Nijimura czuł, jak wszystkie jego mięśnie się
spinają; Nie sądził, że Shinozaki wyjdzie z taką propozycją już przy drugim
przypadkowym spotkaniu. Nie owija w bawełnę, pomyślał. Lubi
przejmować inicjatywę.
I to go chyba zaczynało kręcić.
- Czemu nie - odpowiedział. - Mam dzisiaj wolne.
- W takim razie jesteśmy umówieni. Fajny jesteś,
Nijimura.
- Masz niezły sposób na podryw, Shinozaki -
zaśmiał się, splatając ręce na torsie. Hanae popatrzyła na niego z błyskiem w
oku, przybliżając się wolno do lekko zbitego z tropu Shuuzou.
- To ja uciekam. - Wspinając się na palcach
chwyciła jasną bokserkę Nijimury i wyciągając w jego stronę chudą szyję, dała
mężczyźnie krótkiego buziaka w policzek. Jej twarz przybrała kolor dorodnego
pomidora. Shuuzou spiął wszystkie mięśnie, niedowierzając, że ta kobieta
właśnie dała mu, Nijimurze Shuuzou, całusa.
- Taa, na razie... - wykrztusił, nie odrywając
spojrzenia szarych oczu od fioletowych odpowiedniczek. Hanae uśmiechnęła się do
niego delikatnie, czerwieniejąc co raz bardziej. Pomachała mu na odchodne i
odbiegła, zostawiając kelnera samego.
Rozmasował sobie kark z zakłopotania, czując
wypieki na twarzy. Westchnął, przymykając oczy.
Wolna czy nie, Shinozaki Hanae jeszcze będzie
moja i wsadzę ci bakłażana między nogi.
***
Beta: Amaterasu.
Heja, miśki ;u;
Wiem, że długo mnie nie było. Przepraszam.
Jak się nie ma weny na Kuroko, to potem to tak wygląda x.x
Ale żyję na Wattpadzie i DeviantArcie! (lokowanie produktu) XDDD
W sumie to nie mam nic więcej do napisania. O, może tylko tyle, że to opowiadanie mam już mniej więcej rozplanowane na trzydzieści dwa rozdziały + epilog. Może w międzyczasie wyskrobię jakiś ładny art z Hanae i Nijimurą i ktoś mi zrobi ładny szablon, ale to kiedyś. Teraz o tym nie myślę. Teraz myśle o kutasie.
Żyję też na fanpage'u. Możecie wpadać, jak chcecie.
Suu.
Wow. Wreszcie pojawił się rozdział!
OdpowiedzUsuńZabieram się do czytania.
Długo czekałam - warto było! ♥ Meh, ale czemu opowiadania czytane z przyjemnością czyta się tak szybko? *-*
OdpowiedzUsuń'Też bawił się w fotomodela' - ooo! Kise mógłby się obrazić xD
Ojojoj, czyżby Haizaki coś narozrabiał?
W każdym razie... Jeeej <3 Będzie kolejne trzydzieści dwa rozdziały przyjemnego czytania! Dziękuję, radujesz mą duszę ♥
I w ogóle Aomine... Jakoś mnie cieszy to, że "pojawił" się już w pierwszym rozdziale ^^ Chociaż sądząc po jego profesji i tym, że Haizaki to stały bywalec na komisariacie pewnie jeszcze trochę go będzie xD
No, to pisz szybciutko drugi rozdział! ^^
Trzymaj się ciepło ♥